Torba jest prezentem urodzinowym dla koleżanki.
Przy tego typu projektach zaczynam od aplikacji, a dopiero jak już ponaszywam wszystkie elementy, biorę się za zszywanie danej rzeczy.
W tym konkretnym przypadku na początku powstało samo auto:
Kto zgodnie, jaki to model?
Następnie powstał wzór na drugiej stronie.
Dopiero potem zszyłam torbę. Gotowa torba - strona z autem:
I druga strona torby:
Torba wewnątrz ma kieszonkę na dokumenty/klucze/drobne/inne rzeczy, których nie mamy gdzie dać, chcąc pójść na szybkie zakupy tylko z siatką:
Aplikacje od wewnątrz - bez zbędnych nitek:
Długie uszy przyszyte "na krzyż", by lepiej się wszystko trzymało:
Brzegi siatki - przeszyte drugi raz, aby można było nosić też "cięższe" zakupy:
Chyba uszyję jeszcze kolejną taką torbę - tym razem dla siebie... W posiadanych przeze mnie siatkach brakuje mi takiej zapinanej kieszonki - a klucze i portfel zawsze, jak na złość, lądują pod zakupami :D
Torba i aplikacje szyte w 100% z materiałów z zapasów. W tym tempie wystarczy mi jeszcze na kilkanaście lat szycia :D
sobota, 30 stycznia 2016
środa, 27 stycznia 2016
Pościel dla brzdąca
Materiał na pościel kupiłam ponad rok temu. Pewnie nadal by czekał na swoją kolej, gdyby nie to, że pewnego razu brzdąc wypatrzył, że tam królik robi "Aaa" ;-)
Królik - raz odnaleziony - nie dał o sobie zapomnieć przez kilka kolejnych dni. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko się zebrać i w końcu tą pościel uszyć. Udało się skończyć niewiele przed świętami - był to więc "przedświąteczny" prezent dla małej. Przez chwilę nawet się zastanawiałam, czy nie wsadzić go pod choinkę, ale ostatecznie zdecydowałam, że co za dużo, to nie zdrowo. Pod choinką i tak już było ciasno :-)
Pościel uszyta wg tego opisu, tyle że (póki co) bez guzików. Docelowo pewnie się pojawią - na chwilę obecną brzdąc tak się wierci, że nie wiem gdzie te guziki byłyby w środku nocy :)
Królik - raz odnaleziony - nie dał o sobie zapomnieć przez kilka kolejnych dni. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko się zebrać i w końcu tą pościel uszyć. Udało się skończyć niewiele przed świętami - był to więc "przedświąteczny" prezent dla małej. Przez chwilę nawet się zastanawiałam, czy nie wsadzić go pod choinkę, ale ostatecznie zdecydowałam, że co za dużo, to nie zdrowo. Pod choinką i tak już było ciasno :-)
Pościel uszyta wg tego opisu, tyle że (póki co) bez guzików. Docelowo pewnie się pojawią - na chwilę obecną brzdąc tak się wierci, że nie wiem gdzie te guziki byłyby w środku nocy :)
wtorek, 26 stycznia 2016
Polar do karmienia
Wersja próbna, w oparciu o wykrój na sukienkę z Burdy.
Do uszycia wykorzystałam polar pozostały ze śpiworka do wózka.
Oczywiście do oryginalnego wykroju musiałam wprowadzić kilka modyfikacji.
Po pierwsze - długość. W końcu miała to być bluza, a nie sukienka.
Po drugie - długość rozcięcia (zamka). Przedłużyłam go tak, żeby po rozpięciu można było swobodnie nakarmić brzdąca (przydatne dla kamiących mam).
Po trzecie - zamiast jednego rozcięcia, zrobiłam symetrycznie dwa.
Po czwarte - przedłużyłam rękawy.
Z bluzy nie do końca jestem zadowolona. Być może wynika to po części z zastosowanego materiału - mam wrażenie, że jakoś dziwnie się to wszystko układa pod pachą, w miejscu wszycia rękawów - ciężko to pokazać na manekinie:
Tył bluzy jest w porządku:
Funkcję bluzy "dla mamy karmiącej" też powinien spełniać całkiem nieźle:
Docelową wersję bluzy planowałam uszyć z "misiatego" polaru z Robotniczej - ale tak jak patrzę na to, co teraz wyszło, to nie wiem czy nie poszukam innego wykroju. Nie bardzo mam pomysł, jak te rękawy poprawić...
Do uszycia wykorzystałam polar pozostały ze śpiworka do wózka.
Oczywiście do oryginalnego wykroju musiałam wprowadzić kilka modyfikacji.
Po pierwsze - długość. W końcu miała to być bluza, a nie sukienka.
Po drugie - długość rozcięcia (zamka). Przedłużyłam go tak, żeby po rozpięciu można było swobodnie nakarmić brzdąca (przydatne dla kamiących mam).
Po trzecie - zamiast jednego rozcięcia, zrobiłam symetrycznie dwa.
Po czwarte - przedłużyłam rękawy.
Z bluzy nie do końca jestem zadowolona. Być może wynika to po części z zastosowanego materiału - mam wrażenie, że jakoś dziwnie się to wszystko układa pod pachą, w miejscu wszycia rękawów - ciężko to pokazać na manekinie:
Tył bluzy jest w porządku:
Funkcję bluzy "dla mamy karmiącej" też powinien spełniać całkiem nieźle:
Docelową wersję bluzy planowałam uszyć z "misiatego" polaru z Robotniczej - ale tak jak patrzę na to, co teraz wyszło, to nie wiem czy nie poszukam innego wykroju. Nie bardzo mam pomysł, jak te rękawy poprawić...
poniedziałek, 11 stycznia 2016
Świąteczna ryba
Przed świętami koleżanka poprosiła mnie o uszycie prezentu - poduszki/przytulanki w kształcie ryby. Dostałam dokładnie rozrysowane, jak taka ryba ma wyglądać. Podstawowe wymaganie: gotowa podusia miała mieć co najmniej tak "głupi" i "zezowaty" wyraz twarzy, jak ten na rysunku ;) Najlepiej, jakby miała też wystające usteczka.
Gotowa ryba wygląda tak:
Widok "z przodu":
Usta są widoczne również po położeniu "do góry nogami":
Z tego co wiem, prezent bardzo się podobał - nie tylko nowej właścicielce, ale ogólnie wszystkim obecnym.
Ryba uszyta z błękitnego "misiatego" polaru z Robotniczej, płetwy - bawełna z odzysku. Wypełnienie ryby - tak zwana "kulka", wypełnienie płetw - czerwony polar z zapasów. Niestety po wielokrotnym przeszyciu (stębnówki) płetwy zrobiły się sztywne, co znacznie utrudniło ich wszywanie - ale nie wiem jak można to było inaczej rozwiązać.
Gotowa ryba wygląda tak:
Widok "z przodu":
Z tego co wiem, prezent bardzo się podobał - nie tylko nowej właścicielce, ale ogólnie wszystkim obecnym.
Ryba uszyta z błękitnego "misiatego" polaru z Robotniczej, płetwy - bawełna z odzysku. Wypełnienie ryby - tak zwana "kulka", wypełnienie płetw - czerwony polar z zapasów. Niestety po wielokrotnym przeszyciu (stębnówki) płetwy zrobiły się sztywne, co znacznie utrudniło ich wszywanie - ale nie wiem jak można to było inaczej rozwiązać.
niedziela, 3 stycznia 2016
Czerwona sukieneczka dla córki
Po skończeniu sukienki dla mnie do wesela zostały jeszcze dwa dni. Zostało też trochę mniejszych i większych ścinków. Było ich na tyle dużo, że szkoda było wyrzucać, ale równocześnie na tyle mało, że nie było szans na uszycie sobie z nich czegoś więcej. Stąd pomysł na pierwsze podejście do szycia dla córki.
Przód sukienki prezentuje się w ten sposób:
Przód sukienki prezentuje się w ten sposób:
Góra sukienki - odrysowana od innej sukienki, dół - koło. Tak samo, jak sukienka dla mnie, ta również jest na wiskozowej podszewce, i również u dołu ma doszyty kawałek tiulu.
Generalnie - sukieneczka podobna do mojej. Niestety - tak jak oglądałam ją później na zdjęciach z wesela - mam wrażenie, że czegoś jej brakuje. Dokupiłam na allegro czarne różyczki, ale nie mam koncepcji, gdzie je doszyć.
Ułożone kilka z nich na spódnicy wygląda tak:
Z kolei na górze sukienki:
Lub:
Tak więc sukieneczka uszyta na początku czerwca nadal czeka na ozdobienie.
Najbardziej podoba mi się chyba wersja z różyczkami przy dekolcie, plus ewentualnie szlufki i czarny pasek - ale jakoś nie jestem jeszcze do końca do tego przekonana...
Macie może jakieś pomysły, jak to wykończyć?
Ułożone kilka z nich na spódnicy wygląda tak:
Z kolei na górze sukienki:
Lub:
Tak więc sukieneczka uszyta na początku czerwca nadal czeka na ozdobienie.
Najbardziej podoba mi się chyba wersja z różyczkami przy dekolcie, plus ewentualnie szlufki i czarny pasek - ale jakoś nie jestem jeszcze do końca do tego przekonana...
Macie może jakieś pomysły, jak to wykończyć?
sobota, 2 stycznia 2016
Czerwona sukienka z koła
Ten post jest kolejnym z serii "nadrabiania zaległości".
Czerwona sukienka z koła chodziła za mną już od jakiegoś czasu. Poprzednim razem się nie udało - wykorzystałam materiał na co innego... Czerwcowe wesele brata było idealną okazją, aby spróbować jeszcze raz.
Sukienka z przodu:
Z bolerkiem:
Tył sukienki:
I w ruchu:
W telegraficznym skrócie: sukienka na czarnej wiskozowej podszewce, z doszytymi u dołu pasami czarnego tiulu. Gorset - zmodyfikowany wykrój z Anny, wykorzystywany już przede mnie do uszycia tej sukienki w kropki oraz spodniej warstwy tej sukienki, tym razem - z górą wyciętą w serce. Dół - koło, tym razem ciut większe.
Ogólnie - jestem z niej zadowolona. To jedna z takich sukienek, które chętnie nosiłabym, gdybym tylko miała do tego okazję. Cóż... do pracy się raczej nie nadaje ;-)
Czerwona sukienka z koła chodziła za mną już od jakiegoś czasu. Poprzednim razem się nie udało - wykorzystałam materiał na co innego... Czerwcowe wesele brata było idealną okazją, aby spróbować jeszcze raz.
Sukienka z przodu:
Z bolerkiem:
Tył sukienki:
I w ruchu:
W telegraficznym skrócie: sukienka na czarnej wiskozowej podszewce, z doszytymi u dołu pasami czarnego tiulu. Gorset - zmodyfikowany wykrój z Anny, wykorzystywany już przede mnie do uszycia tej sukienki w kropki oraz spodniej warstwy tej sukienki, tym razem - z górą wyciętą w serce. Dół - koło, tym razem ciut większe.
Ogólnie - jestem z niej zadowolona. To jedna z takich sukienek, które chętnie nosiłabym, gdybym tylko miała do tego okazję. Cóż... do pracy się raczej nie nadaje ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)