czwartek, 10 lipca 2014

Poszewki dla klinik

Właściwie to ten post miał powstać niemal dwa miesiące temu... Tylko jakoś tak cały czas nie mogłam się zabrać za jego napisanie.

Jak domyślacie się pewnie z poprzednich postów, na początku maja spędziłam tydzień na porodówce na Chałubińskiego we Wrocławiu. Ogólnie - super opieka, tylko... wielu rzeczy brakowało. Np. w jeden dzień (zaraz po weekendzie majowym) nie było kąpieli noworodków, bo... skończyły się czyste zmiany pościeli.
Od razu przypomniała mi się akcja szycia jaśków dla szpitali dziecięcych. Pościel dla noworodka - to bawełniana poszewka na kocyk o wymiarach 70 x 80 cm, bez guzików, z zakładką ok. 10 cm.
Umówiłam się z jedną z pań z oddziału neonatologicznego, że trochę takich poszewek uszyję.
Myślałam, że uda mi się wciągnąć do akcji dziewczyny z grupy WrocławSzyje - niestety nie wyszło.

Uszyte przeze mnie jaśki trafiły na kliniki na początku czerwca. Wyglądają w ten sposób:


Pojedyncza poszewka:


Zakładka - zamiast zapięcia:


Wykończenie szwów:


sobota, 17 maja 2014

Spódnica ciążowa

Dość długo zbierałam się do uszycia spódnicy na czas ciąży - a brzuszek rósł i rósł...
Najpierw nie mogłam znaleźć formy, która by mi pasowała. Gdy już zdecydowałam się na konkretny model - pojawił się problem z materiałem. Wymyśliłam sobie, że będzie to spódnica z czerwonego sztruksu. Gdy już wybrałam się po materiał, okazało się, że czerwonego sztruksu nigdzie nie ma. A że, jak zawsze, musiałam go mieć "na już", stanęło na czarnym sztruksie z czerwonym haftem.

Jako bazę wybrałam model 3 z pierwszego numeru "Anny", z długością dla modelu 1.
Spódnicę i kieszenie uszyłam praktycznie bez żadnych zmian - jedyną modyfikacją było nie wszywanie paska. Zaszyłam też rozcięcie na zamek - spódnica i tak przechodzi przez biodra.
Zamiast paska - skroiłam coś jakby pas ciążowy ze starej mężowej koszulki. Kształt - w oparciu o pas w spodniach ciążowych pożyczonych od siostry.

Przód spódnicy:
Bok:
 Tył:
 Przód - zdjęcie z widoczną częścią "pasa":
I na koniec kilka szczegółów.
Jako że nie udało mi się dostać czerwonego sztruksu, zrobiłam przynajmniej czerwone stębnówki:
Kieszenie też mają czerwone stębnowanie:
Zastanawiam się, czy nie trzeba było zrobić tego grubszą nitką...

I rozcięcie z tyłu:
Miałam w planie szycie jeszcze jednej spódnicy ciążowej - ale... cóż... Nie zdążyłam.

Następnym razem pewnie coś dla małej albo do karmienia :-)

sobota, 26 kwietnia 2014

Lwi kocyk dla Krzysia

Miało być o spódnicy - ale dalej nie mam zrobionych zdjęć.

Tak więc tym razem - polarowy kocyk, szyty na chrzest synka znajomych. Prezenty miały być "handmade", najlepiej z motywem lwa.
Projekt aplikacji - rysowany przez Gosię.
Polar - kupiony w hurtowni na Robotniczej, aplikacja - z "resztek" po tej spódnicy oraz po tej koszulce.

Szycie zaczęłam od pozszywania samej aplikacji.
Lew w trakcie szycia - niewyprasowany, bez wąsów:
Gotowa aplikacja - już z wąsami:
I na koniec - gotowy kocyk z naszytą aplikacją:
Wszystko szyte gęstym zygzakiem lidlowym SilverCrest'em.
Polar jest super misiowato-puchaty. Nie strzępi się, więc krawędzie kocyka póki co zostawiłam niepodwinięte. Zobaczymy jak sprawdzi się takie rozwiązanie.

Ps. Sukienka z poprzedniego posta nadal sprawdza się bardzo dobrze:


środa, 9 kwietnia 2014

Dzianinowa sukienka z zimowej Anny

Tak, wiem... dłuuugo nie pisałam... Ale jakoś tak nie mogłam się zabrać za szycie, a jak się już za coś brałam - to nie wychodziło. A jak już w końcu uszyłam - to z kolei nie mogłam się zabrać na sklecenie sensownego posta, o zdjęciach już nie wspominając... tym bardziej, że zdjęcia musiały być tym razem "na ludziu" - na manekinie sukienka wisi. 

Jest to model 31A z Anny 3/2013 z mniejszymi lub większymi modyfikacjami.
Po pierwsze - zrezygnowałam z rękawów - bo najpierw nie mogłam zdecydować, które rękawy wybrać, a po pewnym czasie od rozpoczęcia projektu stwierdziłam, że jak dalej się będę zastanawiać, to nigdy tej sukienki nie skończę. Zamiast rękawów - odszyłam ramiona satynową lamówką.
Druga modyfikacja: dość mocno skróciłam zaszewki dolnej części przodu - w zasadzie są tylko na wysokości drapowania. Być może docelowo je zszyję - póki co przez jeszcze przez jakiś miesiąc zostaną tak jak są.

Tył sukienki: najmniej zmian, zaszewki z tyłu zostały zgodnie z oznaczeniami na wykroju:
 W na zdjęciu przodu oraz boku wprowadzone zmiany są znacznie bardziej widoczne - i chyba uzasadnione ;)

Sukienka uszyta z zielonkawej dzianiny z zapasów. Początkowo bałam się trochę tej dzianiny - na szczęście Lidlowy Silvercrest poradził sobie z nią bez większych problemów.
Jest to aktualnie jedna z moich najwygodniejszych rzeczy - wszystko się mieści, nic nie ciśnie ani nie uwiera.

Odkryłam dość duży potencjał w Annie, jeśli chodzi o dostosowywanie modeli na potrzeby "ciążowe". Spódnica czeka już tylko na wykończenie o sfotografowanie :)