niedziela, 23 września 2012

Słoneczna koszulka

Prezentowana tu bluzka/koszulka to model 103 z Burdy 05/2012. Kolor - tak naprawdę jest żółciutki - idealny na koniec lata :-) Niestety, na zdjęciach już taki nie wychodzi.

Na początek muszę pochwalić moją nową maszynę. Po wymianie zębatki szyje (odpukać) bez większych problemów. Ponadto ma specjalną stopkę do obrzucania dziurek na guziki - pierwszy raz wyszło mi to względnie równo, bez wielokrotnego wypruwania.
Dla porównania - w koszulce mojego małżonka praktycznie każdą dziurkę szyłam kilka razy. W pierwszą stronę szło bez problemu - za to przy "cofaniu" (druga krawędź) najczęściej wychodziło mi to "po łuku".

W wersji bez rękawków (i jeszcze bez zapięcia) koszulka prezentowała się w ten sposób:
Wydaje mi się, że też nie jest źle... Nawet kolor wyszedł na zdjęciu bliższy prawdy. Nie jestem tylko pewna tego kołnierzyka - wydaje mi się, że jest jakby trochę za duży, zwłaszcza, gdy nie zapina się górnego guzika.

I, żeby tradycji stało się zadość, muszę trochę pomarudzić. Wprawdzie bluzka leży dobrze, ale... strasznie się gniecie :-(
Uszyłam ją z cienkiej bawełny/batystu. Fajnie się nosi, dopóki niczego nie założy się na wierzch. W momencie włożenia koszulki w spódnicę lub założenia czegoś na wierzch - musi już tak zostać do następnego prasowania, które również nie jest proste.

Pewnie wrócę jeszcze kiedyś do tego wykroju w wersji bez rękawów, z jakiegoś mniej gniotącego się materiału...
Tym samym jest to pierwszy wykrój, który trafił do pudełka "do wielokrotnego wykorzystania"

sobota, 15 września 2012

Nowa maszyna

Dostałam w prezencie "nową" maszynę do szycia. Do tej pory szyłam na Łuczniku po babci (bodajże model Predom-Łucznik 446). Nie wiem który to rocznik - nie mam do niego instrukcji.
Nowa maszyna - Singer 834 - jest prawie nieużywana, przeleżała w szafie od początku lat 80-tych. Po pobieżnym przekartkowaniu instrukcji ucieszyłam się  bardzo z nowego nabytku: doczytałam, że maszyna ta ma dużo więcej funkcji niż mój stary Łucznik - m.in. ścieg elastyczny. Może wreszcie będę mogła spróbować szycia dzianin, i cienkie materiały nie będą mi się tak strasznie "ciągnęły"?

Niestety - pierwsza radość nie trwała zbyt długo... Przy pierwszej próbie szycia zwykłym ściegiem prostym okazało się, że maszyna "pętelkuje" (nie wiem jak inaczej nazwać taki wzorek powstający na dolnej stronie materiału):

Co gorsza, mimo wielu dobrych rad z forum ekrawiectwo.net maszyna nie dawała się wyregulować. Średnio jedna na trzy próby była poprawna, dwie pozostałe - do wyprucia. Nie pomagało żadne czyszczenie ani regulowanie.
Miałam już oddać maszynę i wrócić do mojego starego łucznika... A tu nagle psikus: Singer posypał się jeszcze bardziej. Zębatka związana z transporterem rozsypała się w drobny mak - zostało z niej tylko tyle:
Na szczęście udało mi się dokupić taką zębatkę. Małżonek wymienił ją zgodnie z instrukcją znalezioną na forum elektroda.pl...
Po wymianie maszyna zaczęła szyć poprawnie. Nie wiem, czy przy okazji coś się nam udało lepiej ustawić, czy to ta popękana zębatka cały czas dawała się we znaki...
W każdym bądź razie - mam nadzieję, że maszynie się nie odwidzi, i będzie jeszcze długo szyła. Pierwsza w kolejności: bluzka z krótkim rękawem z Burdy 5/2012 :)

niedziela, 9 września 2012

Męska koszula - podejście pierwsze

Z kupnem koszul dla mojego małżonka (wzrost: 192cm, kołnierzyk: 39, pas: około 80cm) mam podobny problem, co z kupnem czegokolwiek na mnie - wszystko ma rękawy długości 3/4. Oczywiście da się kupić odpowiednie rozmiary - w sklepach dla osób wysokich lub w markowych sklepach z koszulami i garniturami... O sieciówkach można zapomnieć.
Dlatego gdy w kwietniowej Burdzie znalazłam wykrój na męską koszulkę - po prostu musiałam spróbować.
Zamiast proponowanej kwiecistej tkaniny (która zdyskwalifikowałaby koszulę jeszcze przed uszyciem) wybrałam beżowy batyst. Szyło mi się go duuużo lepiej, niż żorżetę na poprzednią sukienkę - przede wszystkim się nie rozciągał. Chciałam zacząć od czegoś z krótkim rękawem - żeby poćwiczyć zanim wezmę się za coś z długim, co będzie wymagało znacznie więcej materiału.

W związku z problemami z przedłużaniem sukienki z wodą jeszcze podczas przerysowywania wykroju przedłużyłam koszulę o 10cm. Wydaje mi się, że przesadziłam - ale koszula póki co nie została skrócona. Małżonek ocenił, że skrócić zawsze można innym razem.
Na plecach koszula ma kontrafałdę:

Wydaje mi się, że dużo lepiej wyglądałaby koszula bez kontrafałdy na plecach. Wtedy mogłabym ją dodatkowo wytaliować. Tak jak jest - położeniu w spodnie robi się nad paskiem takie nie-wiadomo-co:

Nie wiem tylko, czy można tak po prostu zlikwidować tą kontrafałdę? Czy wtedy nie będzie się to dobrze układało? Nie będzie "ciągnęło"? Miło widziane rady kogoś bardziej doświadczonego...