Warstwa zewnętrzna - kolorowa bawełna "z zapasów", warstwa wewnętrzna - czerwony polar kupiony przez allegro specjalnie na potrzeby tego śpiworka. Jest on zdecydowanie mniej puchaty i miły w dotyku niż polary z Robotniczej. Był sporo tańszy, ale gdybym miała możliwość go wcześniej "pomacać" - raczej bym nie kupiła. Tym bardziej, że ta czerwień też nie jest do końca taka, o jaką mi chodziło. W środek wszyłam podwójną warstwę grubej ociepliny, więc było to coś super na zimowe spacery. Na wyprawach wiosenno-letnich sprawdzał się już dużo gorzej, na szczęście użyłam dwóch zamków rozdzielczych, więc wierzchnią część można odpiąć.
Rozpięte części wyglądają tak:
Zrobiłam też troczek na zatrzaskę, żeby owej wierzchniej części nie trzeba było za każdym razem przypinać i odpinać:
Razem ze zwiniętą, przypiętą wierzchnią częścią śpiworka:
Z ołówkiem, żeby lepiej było widać troczek:
Niestety nie do końca przemyślałam miejsce zamocowania "wewnętrznej" części zapięcia. Gdy młoda była mniejsza, było w miarę ok... Aktualnie najmniejszy ruch nogą powoduje spadanie i dyndanie zrolowanej kołderki:
A wystarczyło przyszyć troczek 10 cm głębiej... Cóż... Następnym razem będę mądrzejsza.
Miałam uczyć cieńszy śpiworek na wiosnę - nie zdążyłam się za to zabrać przed początkiem lata, przed jesienią - też nie zdążyłam...
Myślałam, że śpiworek będzie dobry na kolejną zimę - ale zaczynam mieć wątpliwości... Coś mi dziecko za szybko urosło - długo już tak się nie powozimy...
Ps. Kilka kolejnych uszytków czeka na zrobienie zdjęć... Ciekawe, czy zdążę wszystkie zaprezentować jeszcze w tym roku, czy też znowu w nowy rok wkroczę z stertą nieopublikowanych rzeczy...
Rozpięte części wyglądają tak:
I wewnątrz:
Razem ze zwiniętą, przypiętą wierzchnią częścią śpiworka:
Niestety nie do końca przemyślałam miejsce zamocowania "wewnętrznej" części zapięcia. Gdy młoda była mniejsza, było w miarę ok... Aktualnie najmniejszy ruch nogą powoduje spadanie i dyndanie zrolowanej kołderki:
A wystarczyło przyszyć troczek 10 cm głębiej... Cóż... Następnym razem będę mądrzejsza.
Miałam uczyć cieńszy śpiworek na wiosnę - nie zdążyłam się za to zabrać przed początkiem lata, przed jesienią - też nie zdążyłam...
Myślałam, że śpiworek będzie dobry na kolejną zimę - ale zaczynam mieć wątpliwości... Coś mi dziecko za szybko urosło - długo już tak się nie powozimy...
Ps. Kilka kolejnych uszytków czeka na zrobienie zdjęć... Ciekawe, czy zdążę wszystkie zaprezentować jeszcze w tym roku, czy też znowu w nowy rok wkroczę z stertą nieopublikowanych rzeczy...
Ładny i praktyczny uszytek :)
OdpowiedzUsuń