Na początku czerwca zmarła babcia męża kuzynki mojego małżonka. Nigdy się nie spotkałyśmy - a szkoda, bo okazuje się, że babcia kiedyś dużo szyła.
Na przełomie lipca i sierpnia przyszedł czas na porządki w mieszkaniu po babci. Kuzynka przypomniała sobie, że chyba kiedyś coś mówiłam o szyciu - "jest trochę materiałów, przyjedź, może coś sobie wybierzesz". Przyjechałam - wzięłam pustą torbę z zamiarem spakowania co jest, bez wybrzydzania... Maleństwa nawet nie planowałam ciągnąć na górę - zostało w aucie z mężem. Poszłam na górę, a tam - cała podłoga w kuchnia zastawiona stertami materiałów. Różnych - od żorżety, przez różnej grubości bawełny, gabardynę, po pół-wełniane kostiumówki. Niektóre to kupony po pół metra, inne - nawet i dwumetrowe. Część - odcięte z metra, niektóre - skrojone spódnice, żakiety, płaszcze... Ponoć była tego cała szafa - ale, szczerze mówiąc, nie wiem jak to by się wszystko miało zmieścić w jednej szafie. Wybierałam tylko te, które wydawały mi się "lepsze" - naturalne lub z ciekawszym wzorem... I tak wyszło tego osiem wielkich worów.
Zatem teraz przedstawiam mój zapas tkanin do uwolnienia:
Plus jeszcze kilka kartonów na strychu. Szkoda, że akcja u Liliany zmierza ku końcowi...
Obiecałam sobie omijać szerokim łukiem wszelkie sklepy z materiałami - przynajmniej dopóki nie zmieszczę wszystkich zapasów w jednym regale, bez pomocy kartonów - i już kilka razy złamałam to postanowienie... A to potrzebny był polar na kocyk - a przecież jak już się jest w sklepie, to wstyd nie zobaczyć, co teraz poprzeceniane... A to - innym razem - potrzebna była bawełna na pościel dla maleństwa... Cóż... Ciekawe czy te zapasy będą się zmniejszać, czy raczej rosnąć... Ile z tego zdążę zużyć, a ile zostanie po mnie dla potomnych...
Hmm zmierza ku końcowi... no może nie aż tak ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie zmierza - to super :-)
UsuńMoże chociaż część tych zapasów uda mi się wykorzystać - będzie motywacja dodatkowa :-)