środa, 7 stycznia 2015

Czerwona sukienka prawie z koła

Z czerwonej sukienki z koła nic wprawdzie nie wyszło, ale i tak trzeba było wykorzystać resztę materiału pozostałą po tej sukience. Podszewka powstała z materiałów "spadkowych". Całość łapie się więc jako uwalnianie tkanin - jak pewnie większość rzeczy, które będę szyć przez jakiś czas.
Były upały, potrzebowałam cienkiej sukienki, w którą się zmieszczę, i w której da się karmić...
Na koło brakło, ale udało się wykroić dwie ćwiartki. Górę skroiłam z Anny 2/2014, model 30.
Niestety nie zrobiłam zdjęć od razu po szyciu... Te które mam - były zrobione dopiero we wrześniu w jakiś troszkę słoneczniejszy dzień.
Przód:

 Tył:
Zastanawiałam się nad zrobieniem paru zdjęć teraz - ale... cóż... Na chwilę obecną sukienka na mnie wisi :-( 
Szyłam ją z rozmiaru "40", czyli takiego "zaraz po ciąży"... Aktualnie wróciłam już do swoich "standardowych" rozmiarów. 
Nie wiem, czy będę ją przerabiać/zwężać, czy sukienka znajdzie nowego właściciela. A może zaczeka w głębi szafy na kolejną ciążę? Pewnie wkrótce zacznę znowu unikać kopertowych dekoltów podkreślających "prawie-brak biustu", więc zwężanie nie będzie miało zbyt wielkiego sensu :D

3 komentarze:

  1. Jaka cudna kobieca sukienka! Świetny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Miło mi, że się podoba :-)

      Usuń
  2. Piękna, skojarzyłaś mi się trochę z Merlin Monroe, sukienka, włosy :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń