Były upały, potrzebowałam cienkiej sukienki, w którą się zmieszczę, i w której da się karmić...
Na koło brakło, ale udało się wykroić dwie ćwiartki. Górę skroiłam z Anny 2/2014, model 30.
Niestety nie zrobiłam zdjęć od razu po szyciu... Te które mam - były zrobione dopiero we wrześniu w jakiś troszkę słoneczniejszy dzień.
Przód:
Tył:
Zastanawiałam się nad zrobieniem paru zdjęć teraz - ale... cóż... Na chwilę obecną sukienka na mnie wisi :-(
Szyłam ją z rozmiaru "40", czyli takiego "zaraz po ciąży"... Aktualnie wróciłam już do swoich "standardowych" rozmiarów.
Nie wiem, czy będę ją przerabiać/zwężać, czy sukienka znajdzie nowego właściciela. A może zaczeka w głębi szafy na kolejną ciążę? Pewnie wkrótce zacznę znowu unikać kopertowych dekoltów podkreślających "prawie-brak biustu", więc zwężanie nie będzie miało zbyt wielkiego sensu :D
Jaka cudna kobieca sukienka! Świetny kolor :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Miło mi, że się podoba :-)
UsuńPiękna, skojarzyłaś mi się trochę z Merlin Monroe, sukienka, włosy :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń