Właściwie to ten post miał powstać niemal dwa miesiące temu... Tylko jakoś tak cały czas nie mogłam się zabrać za jego napisanie.
Jak domyślacie się pewnie z poprzednich postów, na początku maja spędziłam tydzień na porodówce na Chałubińskiego we Wrocławiu. Ogólnie - super opieka, tylko... wielu rzeczy brakowało. Np. w jeden dzień (zaraz po weekendzie majowym) nie było kąpieli noworodków, bo... skończyły się czyste zmiany pościeli.
Od razu przypomniała mi się akcja szycia jaśków dla szpitali dziecięcych. Pościel dla noworodka - to bawełniana poszewka na kocyk o wymiarach 70 x 80 cm, bez guzików, z zakładką ok. 10 cm.
Umówiłam się z jedną z pań z oddziału neonatologicznego, że trochę takich poszewek uszyję.
Myślałam, że uda mi się wciągnąć do akcji dziewczyny z grupy WrocławSzyje - niestety nie wyszło.
Uszyte przeze mnie jaśki trafiły na kliniki na początku czerwca. Wyglądają w ten sposób:
Pojedyncza poszewka:
Zakładka - zamiast zapięcia:
Wykończenie szwów:
czwartek, 10 lipca 2014
sobota, 17 maja 2014
Spódnica ciążowa
Dość długo zbierałam się do uszycia spódnicy na czas ciąży - a brzuszek rósł i rósł...
Najpierw nie mogłam znaleźć formy, która by mi pasowała. Gdy już zdecydowałam się na konkretny model - pojawił się problem z materiałem. Wymyśliłam sobie, że będzie to spódnica z czerwonego sztruksu. Gdy już wybrałam się po materiał, okazało się, że czerwonego sztruksu nigdzie nie ma. A że, jak zawsze, musiałam go mieć "na już", stanęło na czarnym sztruksie z czerwonym haftem.
Jako bazę wybrałam model 3 z pierwszego numeru "Anny", z długością dla modelu 1.
Spódnicę i kieszenie uszyłam praktycznie bez żadnych zmian - jedyną modyfikacją było nie wszywanie paska. Zaszyłam też rozcięcie na zamek - spódnica i tak przechodzi przez biodra.
Zamiast paska - skroiłam coś jakby pas ciążowy ze starej mężowej koszulki. Kształt - w oparciu o pas w spodniach ciążowych pożyczonych od siostry.
Przód spódnicy:
Bok:
Tył:
Przód - zdjęcie z widoczną częścią "pasa":
I na koniec kilka szczegółów.
Jako że nie udało mi się dostać czerwonego sztruksu, zrobiłam przynajmniej czerwone stębnówki:
Kieszenie też mają czerwone stębnowanie:
Zastanawiam się, czy nie trzeba było zrobić tego grubszą nitką...
I rozcięcie z tyłu:
Miałam w planie szycie jeszcze jednej spódnicy ciążowej - ale... cóż... Nie zdążyłam.
Następnym razem pewnie coś dla małej albo do karmienia :-)
Najpierw nie mogłam znaleźć formy, która by mi pasowała. Gdy już zdecydowałam się na konkretny model - pojawił się problem z materiałem. Wymyśliłam sobie, że będzie to spódnica z czerwonego sztruksu. Gdy już wybrałam się po materiał, okazało się, że czerwonego sztruksu nigdzie nie ma. A że, jak zawsze, musiałam go mieć "na już", stanęło na czarnym sztruksie z czerwonym haftem.
Jako bazę wybrałam model 3 z pierwszego numeru "Anny", z długością dla modelu 1.
Spódnicę i kieszenie uszyłam praktycznie bez żadnych zmian - jedyną modyfikacją było nie wszywanie paska. Zaszyłam też rozcięcie na zamek - spódnica i tak przechodzi przez biodra.
Zamiast paska - skroiłam coś jakby pas ciążowy ze starej mężowej koszulki. Kształt - w oparciu o pas w spodniach ciążowych pożyczonych od siostry.
Przód spódnicy:
Bok:
Tył:
Przód - zdjęcie z widoczną częścią "pasa":
I na koniec kilka szczegółów.
Jako że nie udało mi się dostać czerwonego sztruksu, zrobiłam przynajmniej czerwone stębnówki:
Kieszenie też mają czerwone stębnowanie:
Zastanawiam się, czy nie trzeba było zrobić tego grubszą nitką...
I rozcięcie z tyłu:
Miałam w planie szycie jeszcze jednej spódnicy ciążowej - ale... cóż... Nie zdążyłam.
Następnym razem pewnie coś dla małej albo do karmienia :-)
sobota, 26 kwietnia 2014
Lwi kocyk dla Krzysia
Miało być o spódnicy - ale dalej nie mam zrobionych zdjęć.
Tak więc tym razem - polarowy kocyk, szyty na chrzest synka znajomych. Prezenty miały być "handmade", najlepiej z motywem lwa.
Projekt aplikacji - rysowany przez Gosię.
Polar - kupiony w hurtowni na Robotniczej, aplikacja - z "resztek" po tej spódnicy oraz po tej koszulce.
Szycie zaczęłam od pozszywania samej aplikacji.
Lew w trakcie szycia - niewyprasowany, bez wąsów:
Gotowa aplikacja - już z wąsami:
I na koniec - gotowy kocyk z naszytą aplikacją:
Wszystko szyte gęstym zygzakiem lidlowym SilverCrest'em.
Polar jest super misiowato-puchaty. Nie strzępi się, więc krawędzie kocyka póki co zostawiłam niepodwinięte. Zobaczymy jak sprawdzi się takie rozwiązanie.
Ps. Sukienka z poprzedniego posta nadal sprawdza się bardzo dobrze:
Tak więc tym razem - polarowy kocyk, szyty na chrzest synka znajomych. Prezenty miały być "handmade", najlepiej z motywem lwa.
Projekt aplikacji - rysowany przez Gosię.
Polar - kupiony w hurtowni na Robotniczej, aplikacja - z "resztek" po tej spódnicy oraz po tej koszulce.
Szycie zaczęłam od pozszywania samej aplikacji.
Lew w trakcie szycia - niewyprasowany, bez wąsów:
Gotowa aplikacja - już z wąsami:
I na koniec - gotowy kocyk z naszytą aplikacją:
Wszystko szyte gęstym zygzakiem lidlowym SilverCrest'em.
Polar jest super misiowato-puchaty. Nie strzępi się, więc krawędzie kocyka póki co zostawiłam niepodwinięte. Zobaczymy jak sprawdzi się takie rozwiązanie.
Ps. Sukienka z poprzedniego posta nadal sprawdza się bardzo dobrze:
środa, 9 kwietnia 2014
Dzianinowa sukienka z zimowej Anny
Tak, wiem... dłuuugo nie pisałam... Ale jakoś tak nie mogłam się zabrać za szycie, a jak się już za coś brałam - to nie wychodziło. A jak już w końcu uszyłam - to z kolei nie mogłam się zabrać na sklecenie sensownego posta, o zdjęciach już nie wspominając... tym bardziej, że zdjęcia musiały być tym razem "na ludziu" - na manekinie sukienka wisi.
Jest to model 31A z Anny 3/2013 z mniejszymi lub większymi modyfikacjami.
Po pierwsze - zrezygnowałam z rękawów - bo najpierw nie mogłam zdecydować, które rękawy wybrać, a po pewnym czasie od rozpoczęcia projektu stwierdziłam, że jak dalej się będę zastanawiać, to nigdy tej sukienki nie skończę. Zamiast rękawów - odszyłam ramiona satynową lamówką.
Druga modyfikacja: dość mocno skróciłam zaszewki dolnej części przodu - w zasadzie są tylko na wysokości drapowania. Być może docelowo je zszyję - póki co przez jeszcze przez jakiś miesiąc zostaną tak jak są.
Tył sukienki: najmniej zmian, zaszewki z tyłu zostały zgodnie z oznaczeniami na wykroju:
W na zdjęciu przodu oraz boku wprowadzone zmiany są znacznie bardziej widoczne - i chyba uzasadnione ;)
Sukienka uszyta z zielonkawej dzianiny z zapasów. Początkowo bałam się trochę tej dzianiny - na szczęście Lidlowy Silvercrest poradził sobie z nią bez większych problemów.
Jest to aktualnie jedna z moich najwygodniejszych rzeczy - wszystko się mieści, nic nie ciśnie ani nie uwiera.
Odkryłam dość duży potencjał w Annie, jeśli chodzi o dostosowywanie modeli na potrzeby "ciążowe". Spódnica czeka już tylko na wykończenie o sfotografowanie :)
Jest to model 31A z Anny 3/2013 z mniejszymi lub większymi modyfikacjami.
Po pierwsze - zrezygnowałam z rękawów - bo najpierw nie mogłam zdecydować, które rękawy wybrać, a po pewnym czasie od rozpoczęcia projektu stwierdziłam, że jak dalej się będę zastanawiać, to nigdy tej sukienki nie skończę. Zamiast rękawów - odszyłam ramiona satynową lamówką.
Druga modyfikacja: dość mocno skróciłam zaszewki dolnej części przodu - w zasadzie są tylko na wysokości drapowania. Być może docelowo je zszyję - póki co przez jeszcze przez jakiś miesiąc zostaną tak jak są.
Tył sukienki: najmniej zmian, zaszewki z tyłu zostały zgodnie z oznaczeniami na wykroju:
W na zdjęciu przodu oraz boku wprowadzone zmiany są znacznie bardziej widoczne - i chyba uzasadnione ;)
Sukienka uszyta z zielonkawej dzianiny z zapasów. Początkowo bałam się trochę tej dzianiny - na szczęście Lidlowy Silvercrest poradził sobie z nią bez większych problemów.
Jest to aktualnie jedna z moich najwygodniejszych rzeczy - wszystko się mieści, nic nie ciśnie ani nie uwiera.
Odkryłam dość duży potencjał w Annie, jeśli chodzi o dostosowywanie modeli na potrzeby "ciążowe". Spódnica czeka już tylko na wykończenie o sfotografowanie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)