wtorek, 16 lipca 2013

Pierwsze szycie z Anna

Jak już wspominałam w poprzednim poście - tym razem będzie sukienka. Jest to skrzyżowanie modeli 26 i 27 z "Anny" - a zarazem początek mojej przygody z tym czasopismem (i raczej na tym się nie skończy).

Sukienkę uszyłam z materiału, który kupiłam kiedyś bo:
a) był tani i fajny (wyprzedaż),
b) fajna by z tego sukienka wyszła,
więc chyba kwalifikuje się do akcji uwalniania tkanin ;)
Kupiłam na wszelki wypadek jakieś 3 metry (nie miałam pojęcia jaka to będzie sukienka), zużyłam mniej-więcej połowę - nie wiem jeszcze na co pójdzie reszta.

Przód sukienki wygląda tak:

Materiał  lekko prześwituje - widać, w którym miejscu kończy się "podszewka" - model próbny z poprzedniego posta. Tył sukienki:

To, co najbardziej mi przeszkadzało, to super duże zapasy na szwy. Okazuje się, ze nigdy nie przestrzegałam tych przepisowych 1.5 cm... Jak już wyczaiłam ile dodali na szwy - reszta poszła w miarę gładko.  ;-)

Do modelu wprowadziłam pewne modyfikacje. Po pierwsze zlikwidowałam szew po biustem. Jakoś nie mogę się przekonać do takiego podziału sukienek - nie wiem czemu styl "Empire" kojarzy mi się z modą ciążową - wszystko, co do tej pory mierzyłam - strasznie dziwnie się na mnie układało. Musiałam zlikwidować środkowy szew gorsetu (ten z przodu), żeby dół i góra miały tyle samo części.

Druga istotna modyfikacja: zrezygnowałam z fiszbin. Z założenia ma to być letnia sukienka - lekka i zwiewna - więc wydawało mi się, że nie potrzebuję do niej montować stelaża. Może kiedyś zdecyduję się na coś podobnego z tafty lub z satyny - wtedy pewnie będę szyć zgodnie z instrukcja.

Jak to mówią - coś za coś... W związku z brakiem fiszbin sukienka nie jest sztywna, za to tył nie bardzo ma się na czym trzymać... po około 5-10 minutach wygląda to tak:
Za to pod koniec fotografowania (po około 20-tu minutach) - tył jest już wyraźnie dłuższy od przodu (zjeżdża).
Nie mam koncepcji co z tym zrobić - więc póki co zostanie jak jest...

Ogólnie - sukienka wygodna, fajnie się ją szyło, tylko... strasznie się gniecie. Chwila nieuwagi przy siadaniu - i już trzeba pracować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz