Była skończona już ze 2-3 tygodnie temu, ale jakoś nie było jak zrobić zdjęć.
Wykrój/formę rysowałam sama, w oparciu o instrukcję znalezioną w internecie - wspominałam o niej w tym poście. Szyta z materiału z zapasów, kupionego ponad pół roku temu - zatem łapie się pod akcję uwalniania tkanin
Idealna nie jest - ale nie ma też tragedii...
Mankiety - których bałam się najbardziej - nie wyszły źle:
Trochę gorsza sprawa jest z listwą rozcięcia przy mankiecie - widać to na poniższym zdjęciu w lewym rękawie...
Zdecydowanie mniej zadowolona jestem z kołnierzyka:
Ale nie potrafię powiedzieć, co z nim jest nie tak.
Podsumowując: nie jest źle, ale mogłoby być lepiej...
I teraz pytanie: czym powinno się usztywniać kołnierzyk i mankiety? Gdy rozbierałam kiedyś na części pierwsze "kupną" koszulę, miał wklejone w środek coś w stylu białego płótna. Gdy pytałam o to w pasmanterii - dowiedziałam się, że to prawdopodobnie sztywnik krawiecki i że takich rzeczy to oni nie prowadzą. Kupiłam sztywnik przez allegro - ale to zdecydowanie nie jest to o co mi chodziło... Ostatecznie użyłam białej flizeliny - bo akurat taką miałam, ale zastanawiam się na przyszłość - gdzie szukać czegoś odpowiedniego? Czy może lepiej zostać przy flizelinie?
Drugi problem: prasowanie... Koszula, jako "model próbny", była szyta z materiałów z zapasów - cienka bawełna kupiona jesienią na wyprzedaży pod nasypem. Problem: niemiłosiernie się gniecie i strasznie ciężko prasuje. I tu pojawia się pytanie: z czego szyć koszule, żeby się (aż) tak nie gniotły, ale żeby nie były "plastikowe" (domieszka poliestru) ?
mój rzadko no si koszule, bo jest raczej tiszertowy, wiec może nie znam się za bardzo, ale nie widziałam tak ładnie leżącej koszuli na szczupłym mężczyźnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńNo mój chętnie nosi "tiszerty" - pod warunkiem, że mają kołnierzyk i chociaż kilka guzików, czyli rozpoczynając od koszulek typu "polo" aż po wszystkie "koszulki" do których w zasadzie można by było założyć na wierzch marynarkę ;)