Od dość dawna podoba mi się w sukienkach tzw. "dekolt amerykański" (z wiązaniem na szyi). Problem polega na tym, że podoba mi się on tylko do momentu, w którym taką sukienkę przymierzę. Wtedy jakoś przestaje najczęściej mi się podobać :-)
Nigdy wcześniej nie szyłam modeli "próbnych" - nieraz kosztowało mnie to dużo nerwów na koniec. Tym razem postanowiłam uszyć najpierw próbkę - po prostu szkoda mi materiału, który odleżał w szafie już prawie rok, czekając na jakiś fajny wykrój.
Próbkę uszyłam z resztek materiału, który został mi z ostatnio szytej koszuli. Początkowo miałam je wyrzucić - bo na co mogą się przydać resztki około 15x20cm, jeśli nie ma się zamiaru robić patchwork'ów? Ostatecznie tendencja do chomikowania wzięła górę nad rozsądkiem - i dobrze. Okazuje się, że takie ścinki są idealne na tył gorsetu :)
Jest to model z kwartalnika "Anna - moda na szycie". Są to części podszewki - "wierzchnia warstwa" gorsetu jest sporo krótsza, nie byłam pewna czy będę w stanie ocenić fason po samej górze. Ogólnie - wrażenia dobre, tylko... Po co oni dodają tak ogromniaste zapasy na szwy?
Model próbny - wykorzystam jako podszewkę sukienki. Materiał docelowy jest dość jasny, więc wydaje mi się, że nie będzie to wyglądało źle...
czwartek, 27 czerwca 2013
czwartek, 13 czerwca 2013
Męska koszula - podejście drugie
Zapowiadana koszula prezentuje się tak:
Była skończona już ze 2-3 tygodnie temu, ale jakoś nie było jak zrobić zdjęć.
Wykrój/formę rysowałam sama, w oparciu o instrukcję znalezioną w internecie - wspominałam o niej w tym poście. Szyta z materiału z zapasów, kupionego ponad pół roku temu - zatem łapie się pod akcję uwalniania tkanin
Idealna nie jest - ale nie ma też tragedii...
Mankiety - których bałam się najbardziej - nie wyszły źle:
No... Może ewentualnie guzik/dziurka jest minimalnie za daleko krawędzi.
Trochę gorsza sprawa jest z listwą rozcięcia przy mankiecie - widać to na poniższym zdjęciu w lewym rękawie...
Początkowo chciałam zrobić mały guziczek w połowie listwy - ale nie udało mi się nigdzie dostać od kompletu białych guzików "koszulowych" (na cztery dziurki) i mniejszych - takich do listwy i kołnierzyka. Dlatego kołnierzyk ma guzik taki sam jak wszystko inne, a listwy są wogóle bez zapięcia - no i się rozłażą, trudno. Za tymi guzikami i tak strasznie długo łaziłam - wszędzie same "damskie".
Zdecydowanie mniej zadowolona jestem z kołnierzyka:
Ale nie potrafię powiedzieć, co z nim jest nie tak.
Podsumowując: nie jest źle, ale mogłoby być lepiej...
I teraz pytanie: czym powinno się usztywniać kołnierzyk i mankiety? Gdy rozbierałam kiedyś na części pierwsze "kupną" koszulę, miał wklejone w środek coś w stylu białego płótna. Gdy pytałam o to w pasmanterii - dowiedziałam się, że to prawdopodobnie sztywnik krawiecki i że takich rzeczy to oni nie prowadzą. Kupiłam sztywnik przez allegro - ale to zdecydowanie nie jest to o co mi chodziło... Ostatecznie użyłam białej flizeliny - bo akurat taką miałam, ale zastanawiam się na przyszłość - gdzie szukać czegoś odpowiedniego? Czy może lepiej zostać przy flizelinie?
Drugi problem: prasowanie... Koszula, jako "model próbny", była szyta z materiałów z zapasów - cienka bawełna kupiona jesienią na wyprzedaży pod nasypem. Problem: niemiłosiernie się gniecie i strasznie ciężko prasuje. I tu pojawia się pytanie: z czego szyć koszule, żeby się (aż) tak nie gniotły, ale żeby nie były "plastikowe" (domieszka poliestru) ?
Była skończona już ze 2-3 tygodnie temu, ale jakoś nie było jak zrobić zdjęć.
Wykrój/formę rysowałam sama, w oparciu o instrukcję znalezioną w internecie - wspominałam o niej w tym poście. Szyta z materiału z zapasów, kupionego ponad pół roku temu - zatem łapie się pod akcję uwalniania tkanin
Idealna nie jest - ale nie ma też tragedii...
Mankiety - których bałam się najbardziej - nie wyszły źle:
Trochę gorsza sprawa jest z listwą rozcięcia przy mankiecie - widać to na poniższym zdjęciu w lewym rękawie...
Zdecydowanie mniej zadowolona jestem z kołnierzyka:
Ale nie potrafię powiedzieć, co z nim jest nie tak.
Podsumowując: nie jest źle, ale mogłoby być lepiej...
I teraz pytanie: czym powinno się usztywniać kołnierzyk i mankiety? Gdy rozbierałam kiedyś na części pierwsze "kupną" koszulę, miał wklejone w środek coś w stylu białego płótna. Gdy pytałam o to w pasmanterii - dowiedziałam się, że to prawdopodobnie sztywnik krawiecki i że takich rzeczy to oni nie prowadzą. Kupiłam sztywnik przez allegro - ale to zdecydowanie nie jest to o co mi chodziło... Ostatecznie użyłam białej flizeliny - bo akurat taką miałam, ale zastanawiam się na przyszłość - gdzie szukać czegoś odpowiedniego? Czy może lepiej zostać przy flizelinie?
Drugi problem: prasowanie... Koszula, jako "model próbny", była szyta z materiałów z zapasów - cienka bawełna kupiona jesienią na wyprzedaży pod nasypem. Problem: niemiłosiernie się gniecie i strasznie ciężko prasuje. I tu pojawia się pytanie: z czego szyć koszule, żeby się (aż) tak nie gniotły, ale żeby nie były "plastikowe" (domieszka poliestru) ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)