Prezentowana tu bluzka/koszulka to model 103 z Burdy 05/2012. Kolor - tak naprawdę jest żółciutki - idealny na koniec lata :-) Niestety, na zdjęciach już taki nie wychodzi.
Na początek muszę pochwalić moją nową maszynę. Po wymianie zębatki szyje (odpukać) bez większych problemów. Ponadto ma specjalną stopkę do obrzucania dziurek na guziki - pierwszy raz wyszło mi to względnie równo, bez wielokrotnego wypruwania.
Dla porównania - w koszulce mojego małżonka praktycznie każdą dziurkę szyłam kilka razy. W pierwszą stronę szło bez problemu - za to przy "cofaniu" (druga krawędź) najczęściej wychodziło mi to "po łuku".
W wersji bez rękawków (i jeszcze bez zapięcia) koszulka prezentowała się w ten sposób:
Wydaje mi się, że też nie jest źle... Nawet kolor wyszedł na zdjęciu bliższy prawdy. Nie jestem tylko pewna tego kołnierzyka - wydaje mi się, że jest jakby trochę za duży, zwłaszcza, gdy nie zapina się górnego guzika.
I, żeby tradycji stało się zadość, muszę trochę pomarudzić. Wprawdzie bluzka leży dobrze, ale... strasznie się gniecie :-(
Uszyłam ją z cienkiej bawełny/batystu. Fajnie się nosi, dopóki niczego nie założy się na wierzch. W momencie włożenia koszulki w spódnicę lub założenia czegoś na wierzch - musi już tak zostać do następnego prasowania, które również nie jest proste.
Pewnie wrócę jeszcze kiedyś do tego wykroju w wersji bez rękawów, z jakiegoś mniej gniotącego się materiału...
Tym samym jest to pierwszy wykrój, który trafił do pudełka "do wielokrotnego wykorzystania"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz