Po udanym szyciu "na oko" postanowiłam przymierzyć się ponownie do
Burdy. Tym razem uważałam, żeby modelka na zdjęciu miała chociaż trochę
zbliżone wymiary do moich (czyt. szerokim łukiem omijałam modele, które
dobrze prezentowały się na osobach będących szczęśliwymi posiadaczkami
miseczki większej niż "B"). Mój wybór padł na modele z numeru marcowego:
Doszłam do wniosku, że skoro dałam radę uszyć żakiet bez formy, to z gotowym wykrojem też powinnam dać radę. A spodnie - bo były do kompletu (te bez kieszeni z tyłu)
Miałam kupioną jakiś czas temu elastyczną satynę (taką z jednej strony błyszczącą, z drugiej matową). Miałam zrobić z niej sukienkę - ale jakoś nie miałam weny... Pomyślałam, że się nada.
Tym razem poszło trochę lepiej niż poprzednio - ale też zastanawiałam się, czy nie zaliczyć do nieudanych projektów. Szkoda mi było tylko tego materiału... Żakiet strasznie na mnie wisiał. Już wiem, czemu zdjęcia w Burdzie są tylko z przodu robione...
Teraz jak patrzę na te rysunki - już wiem czemu to się w ogóle nie chce układać: nie ma z tyłu zaszewek. Mówię wam, jak ciężko robi się zaszewki na plecach po wszyciu podszewki... Ale nie chciałam jej wypruwać - nie wiedziałam, czy na satynie nie zostaną ślady po igle.
Ostatecznie zaszewki zrobiłam tylko na wierzchniej warstwie materiału - podszewka została luźna. Wyszłam z założenia, że skoro prawdopodobnie i tak nie uda mi się ich zrobić w tym samym miejscu - to to chyba nie ma sensu. Może jeszcze kiedyś będę miała dość samozaparcia, żeby wrócić do tematu - ale raczej nie będzie to za szybko.
Tak więc na chwilę obecną żakiet jest luźny (osobiście lepiej czuję się w bardziej dopasowanych rzeczach), ale przynajmniej już tak strasznie nie odstaje z tyłu. Podstawowym błędem był chyba (znowu) wybór fasonu. Czy da się dopasować żakiet, który nie ma zapięcia z przodu?
Spodnie wyszły chyba ciut za luźne - pamiętając problemy z sukienką skroiłam rozmiar większe. Dla lekko elastycznego materiału - niepotrzebnie. Ale za to są wygodne nawet na imprezie z suto zastawionym stołem ;)
Szalowy kołnierz żakietu trochę dziwnie się układa - ale nie mam pojęcia, co z nim zrobić, żeby było dobrze.
Następnym razem - sukienka z wodą z numeru kwietniowego. Może tym razem trafię w fason który mi będzie pasował?